Jedzonkowo

Azjatyckie banany

11/12/2011
Dodaj komentarz

Wystarczy wyjechać do Azji żeby napotkać zupełnie inne odmiany bananów. Te, które myśmy dostali w prezencie mają zupełnie inny kształt i rozmiar w porównaniu z tymi dostępnymi w Polsce. Są naprawdę malutkie – przeciętnie mają długość palca wskazującego dorosłego mężczyzny. Ich skórka jest przy tym cienutka i wcale nie tak łatwo ją obrać, a gdy czernieje niekoniecznie znaczy to, że również miąższ pociemniał. Jedząc jednak te maluszki trzeba się przygotować nie tylko na inny smak, ale przede wszystkim na… pestki. Dokładnie tak, te bananki mają pestki! I powiem szczerze, że naprawdę potrafi to zaskoczyć. :)


Napisane w Owoce, Przekąski

Suszone jabłka

15/01/2011
Dodaj komentarz

Czasami jest tak, że ma się ochotę na coś specyficznego i bardzo konkretnego – na przykład na suszone jabłka. Ostatnio za mną chodziły właśnie suszone jabłka, kupiłam więc paczkę i… po kilku kawałkach totalnie się nimi zakleiłam.

Suszone owoce są niby zdrowsze od czekolady czy ciastek, ale tak naprawdę mają porównywalnie dużo kalorii i w dużych ilościach również potrafią zasłodzić. Dlatego dla smaku można ich trochę zjeść, ale o dużych ilościach możemy zapomnieć – po prostu się nie da.


Napisane w Owoce, Przekąski

Sharon

28/12/2010
2 Komentarze

Sharon, czy też owoc Sharona, znany jest u nas również pod nazwą „kaki”, a także „hurma wschodnia”, „hebanowiec wschodni” i „persymona”, chociaż ja widziałam go w sklepach i na bazarku tylko pod dwoma pierwszymi nazwami. Owoc to dość egzotyczny, ale tak naprawdę bezproblemowo dostępny u nas na rynku. Należy do moich ulubionych, bo jest słodki i nie ma pestek. :) Myję go, wycinam szypułkę i… kroję w grube plastry. Nie obieram ze skórki – jest twarda, ale smaczna. Nie jadłam go dotąd w żadnych przetworach, bo wydaje mi się, że najciekawiej smakuje właśnie na surowo, ale niewykluczone, że kiedyś spróbuję – bo podobno owoc ten nadaje się do przetworów. :)


Napisane w Owoce, Przekąski

Gruszka nashi

20/11/2010
Dodaj komentarz

Kupiłam tę gruszę z ciekawości jak smakuje. Ma śmieszny, okrągły kształt i bladożółtą skórkę. Podobno najlepiej smakuje schłodzona, ale jedlismy ją w temperaturze pokojowej i też była dobra. W smaku rzeczywiście jest trochę inna niż gruszki znane u nas – twardsza, ziarnista, nie taka słodka, raczej mało wyrazista, przypomina smakiem skrzyżowanie gruszki i jabłka. Jest pakowana pojedynczo – każdy owoc ma własny „kubraczek” (widoczny na zdjęciu), który chroni go przed poobijaniem.

Nikt nie mówi, żeby gruszkami nashi żywić się ciągle, ale od czasu do czasu jest to bardzo miła odmiana. Tym bardziej, że owoc nie marnieje nam od razu i może spokojnie poleżeć dzień lub dwa (co przy polskich gruszkach nie zawsze jest możliwe, bo zaraz mają ciemny cały środek), a może nawet i dłużej. Na pewno warto wypróbować ją do różnych deserów. :)


Napisane w Owoce, Przekąski