Skusiliśmy się na piernik w kształcie podwójnego serca, który był sprzedawany na stoisku w Arkadii. Wyglądał ładnie, był też ładnie zapakowany w folię. Oczywiście wokoło kłębili się ludzie, bo Walentynki były zaraz następnego dnia, więc na ten zakup skusiłby się chyba każdy.
Lubię pierniki, ale akurat w okresie walentynkowym wciąż nam się jakoś nie składało żeby ten zakup zjeść – piernik czekał na swój dzień. Czas na niego przyszedł około 2-3 tygodni później, rozpakowaliśmy go, przełamaliśmy i… zjedliśmy. Ale niestety, nie w całości. Okazało się, że był to najgorszy piernik, jaki dotąd jedliśmy. Suchy, podobny w smaku do kartonu, do tego jeszcze lukrowe ozdoby też były paskudne. R. po spróbowaniu kawałka resztę swojej części wyrzucił do śmieci. Ja zjadłam mniejszy kawałek i o dokładkę już nie poprosiłam.
To cudo kosztowało 15zł. Mogliśmy za to kupić dużą, dobrą czekoladę i jeszcze by nam zostało. :(
Ciastka są tej samej firmy co Piernik Duet, czyli firmy Tago. Są jednak zdecydowanie gorsze, mimo korzennego smaku, który ma wielu swoich miłośników. Przede wszystkim są to ciastka bardzo suche (i to suche w taki nieprzyjemny sposób, jakby się zeschły od długiego leżenia) i w dodatku totalnie zaklejające. Po prostu od razu trzeba je popić herbatą, bo inaczej jest się zupełnie zatkanym. W smaku też są niespecjalne – nie są przyjemnie aromatyczne, tylko po prostu intensywnie przyprawione, niemal czuć, że to „sztuczne” ciastka, a nie dobry domowy wypiek. Bardzo przykre doświadczenie, zdecydowanie ich nie polecam. :(
Swego czasu były to moje ulubione pierniczki. Z jednej strony polano je białą słodką polewą, a z drugiej czekoladą. Są w tradycyjnym kształcie, czyli całkiem sporego serca, a do tego bardzo słodkie i równocześnie bardzo dobre i „piernikowe”. Nie mają nadzienia, co uznaję za wielki plus (nie przepadam za nadziewanymi pierniczkami). Nawet jeśli w otwartym opakowaniu poleżą trochę i wnętrze im się zeschnie, to i tak do gorzkiej herbaty lub kawy pasują idealnie. :)
Z Chin przywieziono nam ciasteczka. Są one zupełnie inne od naszych – bardziej suche, chrupkie, przypominające wafle ryżowe (bo to w końcu ciasteczka ryżowe), do tego bardzo lekkie (także wagowo). Te okrągłe mają odrobinę polewy, która powoduje, że są słodsze. Oba rodzaje mają specyficzny, całkiem przyjemny smak i nadają się na lekką przekąskę. Smak jest jednak na tyle różny od naszych ciężkich ciastek, że nawet słodkie nie każdemu przypadną do gustu. Jedni będą je uwielbiać, inni niekoniecznie. Nam smakują.
Ciasteczka są pakowane po dwa w folię i dopiero takie małe paczuszki są pakowane w większe paczki.
W sieci sklepów Piotr i Paweł wypatrzyłam na półce te właśnie ciastka korzenne. Kupiłam je i razem z R. staliśmy się ich wielkimi fanami, bo są naprawdę bardzo dobre. Cenowo są przystępne, a dodatkowo zapakowane w naprawdę ładne pudełko. Bardzo pasują do gorzkiej herbaty. :)
Mimo ładnego pudełka, nie trzymam ich w nim. Wysypuję je do metalowej puszki, bo wygodniej jest do niej sięgać i ładniej wygląda postawiona na stole. Ale przyznam cichutko że to właśnie pudełko zachęciło mnie do kupna za pierwszym razem. :) R. kojarzą się w smaku z ciastkami z IKEA, i coś w tym jest. Poza tym obłędnie pachną. :D
Czasami jest tak, że ma się ochotę na ciastka. :) Kupiliśmy Zbożowe Krakuski w sklepie, żeby było w domu coś do pochrupania. I muszę przyznać, że są naprawdę smaczne. Nie są bardzo słodkie, mają trochę inną chrupkość (w końcu są „zbożowe” ;) ), a ich nazwa koi trochę wyrzuty sumienia (w końcu to „zdrowe” ciastka!). Jeśli ktoś jest ciekawy ich smaku, to polecam. Jeśli natomiast ktoś uwielbia słodkie do przesady ciastka, to te mogą być dla niego za mało słodkie. :)
Ulubione ciastka R. Nie jada ich może dużo, ale jeśli tylko są w domu – na pewno po nie sięgnie. Przyznam, że rzeczywiście są to smaczne ciastka, nie nadmiernie słodkie, no i owsiane – mamy więc wrażenie, że jemy „zdrowsze” słodycze i mamy przy tym trochę mniejsze wyrzuty sumienia. ;)
Ciastka Digestive były mi przez długi czas zupełnie nieznane. Dopiero R. zwrócił mi na nie uwagę, więc ich spróbowałam. Są szalenie kruche – kruszą się przy samym wyciaganiu ich z opakowania. Gdy więc je jemy wszystko wokół pokryte jest miałką kruszonką. Mają jednak ciekawy, lekko słony smak i pokruszone nadają się na spody do ciast (spotkałam się z tym przy kilku przepisach). W Polsce widziałam Digestive tylko firmy LU w supermarketach.